Swoją najnowszą kolekcją „Galene“ (na jesień i zimę 2016/17), zaprezentowaną 13 czerwca w warszawskim teatrze IMKA, Michał Szulc nawiązuje do przeszłości. Czerpie zarówno z przełomu lat 70.i 80. (a konkretnie stylu polskich ulic z tamtych lat), jak i sięga po rozwiązania, które zastosował już w swoich wcześniejszych kolekcjach. Mimo to „Galene“ w pełni spełnia oczekiwania nowoczesnych kobiet. I świetnie nadaje się na wielkomiejskie ulice. Czytaj dalej
Tag Archives: Michał Szulc
Michał Szulc zaskakuje!
Tego chyba nie spodziewał się nikt. Seksowne sukienki, opływające sylwetkę dzianiny, wycięcia eksponujące ciało, nagie brzuchy, kozaki muszkieterki i zapięcia na plecach – wszystko to można było zobaczyć na wybiegu podczas pokazu mody, który 16 listopada odbył się w kamienicy przy ul. Mazowieckiej w Warszawie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że był to pokaz najnowszej kolekcji Michała Szulca – projektanta, który przez 10 lat swojej kariery przywiązany był do ubrań oversize w minimalistycznym wydaniu, czyniąc z nich swój znak rozpoznawczy. Czytaj dalej
Rejs.
Moodboard: #Mazury #woda #natura #wiatr #żagle #pastele #b&w #polskawieś #czasemsłońceczasemdeszcz #beztroska #kontrasty #purenature
Zdjęcia: Lukas Thor-Thot.
Występują: sweter Pull & Bear, gumka do włosów H&M, kurtka Mamapiki, T-shirt Michał Szulc, buty (serca) Melissa, buty Le Coq Sportif, bluza Femi Pleasure, boyfriend jeans H&M.
Michał Szulc i „Hold the rivers”
W środę 20 maja w warszawskim teatrze IMKA swoją najnowszą kolekcję – „Hold the rivers” zaprezentował Michał Szulc. To był szczególny pokaz dla projektanta, bo jubileuszowy – w tym roku obchodzi on dziesięciolecie swojej pracy! I chyba sporo zastanawiał się nad tym, co działo się przez ten czas, bo na hasło przyświecające kolekcji wybrał – „No man ever steps in the same river twice, for it’s not the same river and he’s not the same man”. I zdecydował się na rozwiązania, które nigdy wcześniej mu się nie zdarzały. Po pierwsze, wprowadził dopasowane fasony – sukienki midi podkreślające owal kobiecych bioder, mini gorsety ze stanikami typu bardotka, małe kurteczki kończące się w talii… Odsłonił też trochę ciała modelek – brzuchy i ramiona – eksponując je wprost lub jedynie przesłonięte transparentnymi tkaninami z delikatnej siatki. Sięgnął także po najświeższe trendy – i to w znacznie większym stopniu niż zwykle. Pojawiają się więc frędzle, postrzępione dżinsowe kamizelki występujące zamiennie z ascetycznymi bezrękawnikami oversize. Są i spodnie culottes i malarskie nadruki. Na potrzeby pokazu Michał we współpracy z marką Wojas zaprojektował także buty.
Wszystko to zrobił jednak w charakterystycznym dla siebie subtelnym niewymuszonym stylu, udowadniając (trochę na przekór motto), że być może nie wszystko jest po staremu, ale kręgosłup człowieka (czy może raczej dusza) pozostają jednak niezmienne. A w przypadku Szulca – oczywiście w kontekście jego twórczości – oznacza to przywiązywanie dużej wagi do konstrukcji ubrań (asymetryczne wieloelementowe płaszcze nie mogłyby być lepsze), stonowanej kolorystyki (dominują czerń i biel oraz ich mieszanki – jedynym wyjątkiem jest ugrowo-fioletowy nadruk na jednej z tkanin) oraz naturalnych tkanin (skóry, kożuchy, wełny i bawełna). Jeśli frędzle – to nie długie i hipisowskie, trochę już oklepane, lecz delikatne – na granicy tych w stylu art deco i efektu uzyskanego poprzez ręczne strzępienie tkaniny.
Równie oryginalna była formuła pokazu na pograniczu performance’u. Intrygująca, a przy tym bezpretensjonalna. Ot, cały Michał. Tak trzymać!
Muzykę do pokazu skomponowała i zagrała na żywo – Zamilska, za stylizację odpowiadała Marcela Stańczyk, za reżyserię i choreografię – Katarzyna Sokołowska.
Fot. Marek Makowski, Magdalena Zawadzka.
Fire!
Najnowsza kolekcja Michała Szulca nie mogła się nazywać inaczej. Podczas pokazu – 15 kwietnia na Mysiej 3 – był ogień! Na wybiegu pojawiły się kuse kurteczki – niektóre w neonowym żółtym odcieniu, inne z kapturem obszytym sztucznym futerkiem (to w końcu kolekcja na jesień i zimę) – ramoneski o blasku miedzi i srebra vintage, op-artowskie desenie, aplikacje przypominające oczy, wielkie (i małe) grochy oraz filc. Nie brzmi przekonująco? Bo tylko Michał Szulc potrafi takie rzeczy zaprojektować tak, by miały klasę. Znany ze swej skromności, co rzadkie w świecie mody, oraz oszczędności w stosowaniu środków artystycznego wyrazu, projektant nie rozczaruje jednak wiernych mu klientów. Po pierwsze, w kolekcji, choć mocno ożywionej za sprawą wyrazistych kolorów, dominują szarości – jasna i grafitowa, czerń oraz granatowy. Po drugie – zachowane zostały charakterystyczne dla Szulca rozwiązania konstrukcyjne. Bluzki i swetry o prostokątnych formach oversize są wydłużone i mają obniżoną linię ramion, płaszczyki i marynarki kończą się w połowie bioder, mankiety koszul są przeskalowane, a na większości z nich pojawiają się asymetryczne cięcia. Są spódnice szyte z koła oraz te o długości maksi – bliskie sylwetce i bardziej swobodne. Konstrukcja doprowadzona jest do perfekcji i to ona gra główną rolę w kolekcji, mimo wielu elementów, które próbują odwrócić od niej uwagę. Na spodniach, a nawet spódnicach o długości 7/8 zgrabnie ukryte są suwaki i różnego rodzaju kieszonki. Wśród tych ostatnich dominują te, których formę kończą dwie „listewki”. To właśnie m.in. one, urokliwe, choć pewnie mało praktyczne, uspójniają kolekcję – obecne są bowiem także na kurtkach, bluzkach, a nawet torebkach wzorowanych na listonoszkach! Oprócz modeli, które, jak to u Szulca, są raczej zabudowane, pojawiają się także bardziej odsłaniające ciało – topy eksponujące brzuch czy sukienki i narzutki z prześwitującego delikatnego szyfonu. Niektóre zdobią zmysłowe groszki. Mniej subtelne grochy – ręcznie haftowane i intensywnie zielone zdobią zaś wełniany płaszczyk. Ciekawy także dlatego, że uszyty z kilku rodzajów wełen. Tkaniny i faktury mieszają się w kolekcji „Fire!”. Obok szyfonów występują sztuczne futra, wełna przyjmuje wiele postaci, pojawiają się bawełna oraz jedwab, a najwięcej jest miękkich naturalnych skór. Wszystko to składa się na kolekcję intrygującą i wdzięczną jednocześnie. Nowoczesną, w klimacie urban. Najlepszą od kilku sezonów!
Po długiej przerwie Michał dodał do kolekcji sylwetki męskie.
Buty: Wojas
Biżuteria: Coctail’me
Okulary: JOOP!
Stylizacja: Zuzanna Kuczyńska
Make-up: Sephora
Włosy: Bartosz Janusz
Manicure: O.P.I.
Zdjęcia: Artur Cieślakowski