Yves Saint Laurent, jakiego nie znacie.

1_ yves_saint_laurent

30 maja do kin wchodzi film „Yves Saint Laurent. Geniusz, który rzucił świat mody na kolana”. Ale wbrew tytułowi obraz ukazuje Yves’a Saint Laurenta nie tylko jako posiadacza nieprzeciętnego talentu, który na zawsze zapisał się w historii mody, ale przede wszystkim jako człowieka z krwi i kości. Targanego namiętnościami, pełnego wątpliwości i obaw, przerażonego wizją zwykłego życia i tego, co się z nim wiąże. Choć na pierwszy rzut oka poukładanego, o nienagannych manierach, a nawet zbyt „grzecznego”. Poznajemy go jako nieśmiałego, skromnego, ale bardzo pracowitego młodzieńca, który niespodziewanie zostaje dyrektorem artystycznym domu modu Dior po śmierci jego założyciela. Wrzucony na głęboką wodę, świetnie sobie radzi do momentu, kiedy zostaje powołany do wojska. To początek depresji wielkiego kreatora, która wyciska piętno na całym jego życiu. Począwszy od tego, że przyczynia się do zwolnienia go z pełnionej funkcji w prestiżowym domu mody.

Na szczęście projektant nie jest sam. Wspiera go Pierre Berge, wieloletni partner artysty poznany na jednym z pierwszych pokazów, i jak mawiał sam Yves „mężczyzna jego życia”. To właśnie jego oczami oglądamy Yves’a Saint Laurenta w filmie. I to właśnie jemu zawdzięczać możemy sukces Laurenta. Przedsiębiorczy, komunikatywny i zorganizowany wziął na siebie trud prowadzenia domu mody partnera, pozostawiając mu jedynie to, co ten kochał najbardziej – projektowanie. Chronił go przed biurokracją, mediami, sporami w firmie, a nawet jego własnymi fobiami. Nie zdołał jednak uchronić przed epizodem hulaszczego życia, które doprowadziło do uzależnienia od alkoholu i narkotyków. Nigdy jednak nie stracił w niego wiary i nie pozwolił się poddać. Zawsze był blisko, mimo że nie zawsze było to łatwe. Film to opowieść o tym, co czuje i znosi człowiek, który idzie przez życie z geniuszem, samemu pozostając w cieniu i ile można poświęcić w imię miłości (a także czym miłość jest).

4_YSL i PIERRE

Warto wybrać się do kina, także ze względu na piękne zdjęcia Thomasa Hardmeiera oraz muzykę Ibrahima Maaloufa. Oraz po to, by zobaczyć, jak zmieniała się moda na przestrzeni drugiej połowy XX wieku. Poznać świat mody elitarnej – luksusowych tkanin i kameralnych pokazów, na które wstęp mieli tylko wybrani i bardzo wpływowi. Świat, który odchodzi już w zapomnienie, tak jak haute couture usunęło się w cień na rzecz pret-a-porter. Częściowo zresztą za sprawą Yves’a Saint Laurenta i jego coraz bardziej wyzwolonych projektów – prostej, ale kusej „Mondrian dress” oraz garniturów dla silnych wyemancypowanych kobiet.

1 YSL naked

Yves-Saint-3_Movie-2014-Directed-by-Jalil-Lespert

Zwiastun filmu:

Zdjęcia: Materiały prasowe.

Dystrybucja: Vue Movie Distribution.

Trampki od Margieli.

1 Converse_Maison_Martin_Margiela_Paint_Crack_Outsole_large

Francuski dom mody, siejący ferment w branży za sprawą zdekonstruowanych, awangardowych ubrań i marka, która miała tupet reklamować swoje produkty hasłem: „shoes are boring, wear sneakers”, czyli Maison Martin Margiela oraz Converse połączyli siły. Po raz drugi wspólnie stworzyli linię obuwia, a właściwie nadali nowy wymiar dwóm legendarnym modelom – Converse All Star Chuck ’70 i Converse Jack Purcell. Buty utrzymane w wyrazistych odcieniach zanurzono w białej farbie, która pod wpływem użytkowania ma pękać i odsłaniać coraz więcej koloru. A ponieważ, każdy używa swoich butów trochę inaczej, dwóch identycznych egzemplarzy nie będzie!

Linia Converse Maison Margiela First String do wybranych salonów Converse oraz butików Maison Martin Margiela weszła 23 maja. Model Converse All Star Chuck ’70 dostępny jest w wersjach Amber Glow oraz True Navy, model Converse Jack Purcell – w kolorach Azur Blue i Biking Red. Wszystkie mają w zestawie tradycyjne i pomalowane sznurówki. Snobów ucieszy logo Maison Martin Margiela znajdujące się na językach.

3 Converse_Maison_Martin_Margiela_All_Star_Chuck_70_Jack_Purcell_large

2 Converse_Maison_Martin_Margiela_All_Star_Chuck_70_Jack_Purcell_Group_largeost Converse_Maison_Martin_Margiela_Paint_Detail_large

Back to the Studio.

DSC_1307

Relację z ostatniej edycji Fashion Philosophy Fashion Week Poland rozpoczynam od kolekcji zaprezentowanych w ramach nowo powstałej strefy Studio. Znalazły się w niej linie, które z różnych przyczyn nie zostały zakwalifikowane do dobrze znanych z wcześniejszych edycji tygodnia mody segmentów – Off Out Of Schedule oraz Designer Avenue, ale były na tyle dobre i zapadające w pamięć, że nie można było z nich zrezygnować. Z założenia pole dla debiutantów, wcale takim nie było, bo – z małymi wyjątkami – swoje projekty pokazali designerzy, których nazwiska od kilku lat funkcjonują w branży. Ale sama formuła się sprawdziła, bo pozwoliła pozostałym strefom wykrystalizować swoją tożsamość, a z tym ostatnimi czasy bywało różnie. Dotyczy to szczególnie Offu, bo Aleja, choć bardziej spójna niż zwykle, w dalszym ciągu pozostaje najmniej równym pod względem poziomu kolekcji i ich grup docelowych segmentem (choć najbardziej obleganym i/bo przyciągającym gwiazdy).

Jak się okazało Studio było mocnym punktem Fashion Weeka, zwłaszcza, że to właśnie tu (wbrew werdyktowi redakcji Elle) można było zrobić prawdziwe odkrycie roku 2014! Na to miano zasłużyła Magdalena Floryszczyk (wcześniej o projektantce pisałam tu: https://kroljestnagi.com/2014/04/08/oto-przyszlosc-polskiej-mody/ ), której debiutancką, bo stworzoną na bazie kolekcji dyplomowej linię cechowały: niezwykła dojrzałość, piękne i przemyślane, choć proste fasony, udany dobór kolorów i dbałość o szczegóły. Tego dnia był to dla mnie pierwszy pokaz (nie mogłam niestety zobaczyć wcześniejszej kolekcji grupy projektowej Mixer) i od razu estetyczna uczta! Floryszczyk pokazała rzeczy, które każdy chciałby mieć i czułby się w nich komfortowo, jednak były to ubrania o klasę wyżej od wyświechtanych już dzianinowych wdzianek oversize. Nie przeszkadzało nawet to, że większość rzeczy utrzymana była w równie mocno wyeksploatowanej szarości. Na pierwszy plan wychodzila bowiem konstrukcja. A zaraz za nią podążały świetnie dobrane, wysokiej jakości tkaniny. W skład inspirowanej baseballem linii „The Game“ weszły luźne minimalistyczne sukienki, proste topy zestawione z rozkloszowanymi spódnicami midi o licznych zakładkach, spodnie, koszule, swetry, kombinezony oraz przepiękne płaszcze. Stylizacje wzbogacały drewniane trapezowe „torebki“ oraz sportowe buty i czapki z daszkiem, które u Floryszczyk umiały zachować klasę, pomimo że kojarzą się raczej z tandetną stylówą dzieciaków z Bronxu. Za nietendencyjne wykorzystanie sportowych odniesień i utrzymanie eleganckiego charakteru kolekcji – ogromny plus!

DSC_0943

DSC_0950

DSC_0958

DSC_0971

DSC_0974

DSC_0978

DSC_0991

DSC_1015

DSC_1033

DSC_1061

Oli Bajer (stojącej za marką Bola), czyli autorce kolejnej zaprezentowanej lini, udało się to nieco gorzej. Bo ona także sięgnęła po inspiracje sportowe (to zresztą jeden z głównych trendów powtarzających się podczas tegorocznego Tygodnia Mody – a mówiąc szczerze, nie tylko tegorocznego…), próbując zestawić je z formalnymi elementami stroju. W rezultacie modelki ubrane w dopasowane eleganckie spodnie i marynarki przechadzały się obok tych w bluzach i legginsach… Graficzne i geometryczne nadruki, choć efektowne, dawno już widzieliśmy. Także fasony nie wnosiły niczego nowego. Kolekcja poprawna i udana kolorystycznie (czerń, granat i fiolet ożywione srebrem) nie powaliła więc, choć pod względem formalnym nie można jej nic zarzucić.

DSC_1072

DSC_1084

DSC_1151

DSC_1099

DSC_1105

DSC_1126

DSC_1153

DSC_1171

DSC_1177

Kolekcja Moniki Gromadzińskiej „Bez tytułu“ pozytywnie mnie zaskoczyła. Może dlatego, że kiedy widziałam ją wcześniej podczas spotkania Rady Programowej, sprawiała wrażenie niechlujnej, a na pewno niedokończonej. Jednak projektantka stanęła na wysokości zadania i podczas Tygodnia Mody mogliśmy zobaczyć linię nie tylko gotową, ale i przemyślaną w pełni i dopracowaną – choć odwołującą się do pierwszego etapu procesu twórczego, wstępnych szkiców. Stąd nadruki przypominające kreski robione ołówkiem, które były jednym z elementów uspójniających kolekcję. Oprócz nich można było podziwiać dyskretne łukowe wycięcia z boków bluzek i sukienek czy przy rękawach bluz, trójkątne kawałki tkanin swobodnie zwisające z wybranych elementów garderoby, gniecenia materiałów i subtelne plisy. Dominowała biel, wspierana czernią, szarością i błękitem.

DSC_1195

DSC_1199

DSC_1215

DSC_1240

DSC_1257

DSC_1280

DSC_1289

DSC_1292

Ostatni pokaz w ramach Studio należał do Jarosława Ewerta. Jego kolekcje miałam okazję widzieć wcześniej, ale na ogół szybko o nich zapominałam. Z tą jest inaczej. Przy tworzeniu linii „FADO“ projektant sięgnął do fascynacji obrazami niczym z kalejdoskopu. Dlatego też punktem wyjścia były dla niego geometryczne formy. Pojawiły się one jeszcze zanim zobaczyliśmy pierwszą sylwetkę, bo już na etapie wprowadzającej w klimat wizualizacji przedstawiającej człowieka (a konkretniej głowę), który pod wpływem płomieni rozpada się na drobne cząstki, by następnie zbudować od nowa. Następnie zaś widzieliśmy je w formie przeskalowanych elementów garderoby – ogromnych prostokątnych kieszeni płaszczy i sukienek, obszernych kominów otulających szyję niczym najcieplejszy szal czy gwiazdy pokazu – wielkiej męskiej torby noszonej na ramieniu. W oczy rzucały się designerskie kurtki puchówki (białe lub kobaltowe), metaliczne – srebrne lub miedziane akcenty strojów, futrzane kamizele oversize narzucone na proste sukienki oraz zrobiony specjalnie na potrzeby pokazu makijaż stworzony na bazie geometrycznych kształtów. Inspiracja, choć wyrazista, nie przytłaczała jednak.

DSC_1322

DSC_1316

DSC_1354

DSC_1372

DSC_1411

DSC_1428

DSC_1464

DSC_1505

DSC_1507

DSC_1515

Zdjęcia: Lukas Thor-Thot.

Zakupy z wąsem.

 

yard sale 11_plakatWszystkim entuzjastom mody, zwłaszcza tej spod igły polskich projektantów najbliższy weekend upłynie pod znakiem zakupów. 17 i 18 maja w Warszawie po raz kolejny odbędą się bowiem targi Mustache Yard Sale. Pod dachem Pałacu Kultury i Nauki spotka się ponad 500 wystawców. Wśród nich głównie projektanci streetwearu. Polecam T-shirty z nadrukowanymi rysowanymi zwierzętami leśnymi od Dzień dobry, płaszczyki Dirty Deer, i multibarwne sukienki czy bluzki Kombokolor. Będzie też moda nieco bardziej wyrafinowana. Zajrzyjcie na stoiska Delikatessen, Dominiki Naziębły, Jarosława Ewerta czy Magdy Floryszczyk (to odkrycie ostatniej edycji Fashion Week Poland!).

Oprócz zakupów przewidziane inne atrakcje: panele dyskusyjne i wykłady z udziałem specjalistów z branży, pokazy filmowe w ramach Planet+ Film Festival, sportowe strefy na Placu Defilad (m.in. rampy i boisko do badmintona), a sobotniego wieczoru – after party w Teatrze Studio z udziałem Samphy.

Więcej na: http://www.mustache.pl/yard-sale

mustache grudzien 5

mustache_logo

 

Piknik.

Dzień przed majówką, kiedy było jeszcze ciepło i słonecznie, wybraliśmy się na piknik. Nie całkiem zwyczajny i nie całkiem leniwy. Pod tym hasłem odbyła się sesja zdjęciowa do kulinarno-lifestylowego magazynu Fridge. Zobaczcie, co się działo.

sesja Fridge Apr 2014 _ 018-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 049-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 081-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 113-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 179-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 187-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 242-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 278-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 301-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 308-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 330-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 356-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 386-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 472-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 476-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 551-2

sesja Fridge Apr 2014 _ 624-2

Piknikowali:

Lucy Seremak i Magdalena Zawadzka (produkcja i aranżacja pikniku)

Ralph Kruhlik (stylizacja modeli)

Tomasz Gąsiorek (przepisy i wykonanie potraw)

Seweryn Chlebiński (fotograf)

Magda Ziembowicz (make-up)

Matylda i Marek (modele)

 

Fot. Lukas Thor-Thot

 

OFF wychodzi z cienia.

Paulina Ptashnik, fot. Katarzyna Czarnecka

Fashion victims, nie możecie tego przegapić! 6 maja uroczystym pokazem Agathy Ruiz de la Prady – hiszpańskiej projektantki i kolorowego ptaka świata mody – rozpocznie się 10 edycja FashionPhilosophy Fashion Week Poland, czyli polskiego tygodnia mody, który regularnie odbywa się w Łodzi. Impreza potrwa 5 dni. Najważniejsze wydarzenia zaplanowane są na czwartek, piątek i sobotę (8-10 maja). To właśnie wtedy zobaczymy, co na jesień i zimę 2014 roku proponują polscy projektanci (oraz gość z zagranicy – portugalski designer Miguel Vieira). Pokazy pogrupowane są na trzy kategorie. Podczas Designer Avenue zaprezentowane zostaną kolekcje tych, którzy poszczycić się mogą znacznym dorobkiem twórczym oraz dużym uznaniem m.in. Natalii Jaroszewskiej, Joanny Klimas, MMC Studio, Michała Szulca, Łukasza Jemioła i innych. Będą to kolekcje najpełniejsze (o największej liczbie zaprezentowanych sylwetek), o najbardziej komercyjnym charakterze. Artystów aspirujących do tego grona będzie można poznać podczas nowo powstałej przestrzeni – Studio. Swoje pomysły pokażą tam: Mixer, Magda Floryszczyk, Ola Bajer, Monika Gromadzińska oraz Jarosław Ewert. Mnie jednak od zawsze najbardziej interesowała strefa OFF Out Of Schedule. To właśnie ona należy do artystów awangardowych, twórców mody konceptualnej, zaangażowanej, niszowej. Takiej, która nie zawsze nadaje się do noszenia (choć na ogół tak), ale takiej, która zawsze budzi emocje i najbliższa jest sztuce. Jako członkini Rady Programowej strefy OFF kolekcje widziałam wcześniej. Uchylam więc rąbka tajemnicy, na co szczególnie warto się szykować.

Paulina Ptashnik, piątek 09.05, godz. 12.30 (zdjęcie powyżej)

Projektantka słynie z minimalistycznych projektów. Nieważne, czy wchodzą w skład tworzonej przez artystkę stałej lini basic, czy też jej udanej debiutanckiej kolekcji BLIND. Zawsze cechuje je perfekcyjna forma, staranność wykonania i dbałość o szczegóły. Na pierwszy rzut oka skromne i nienachalne ubrania kryją w sobie siłę tkwiącą w konstrukcji i detalach. Tym razem Ptashnik pokaże kolekcję inspirowaną… katastrofą atomową w Czarnobylu.

Zwyrd, czwartek 08.05, godz. 12.00

Sojący za marką, Grzegorz Marcisz to nowa, zaskakująca postać w modzie niszowej. Nie boi się być outsiderem i dla takich tworzy. Kolekcja „Core“ (z ang. rdzeń), którą zobaczymy w sposób bezpośredni nawiązuje do kory drzewa, ale także odnosi się do osobowości człowieka w jej czystej postaci, nieskażonej trudnościami życia. Ale w modzie inspiracja nie zawsze musi być czytelna i dostrzeżona. Jeśli pominiemy ją w tym przypadku, zobaczymy ciekawe eksperymenty z fakturą ubrań oraz fajne pomysły na stylizacje dla facetów z brodą.

Fot. Paweł Stefaniak.

Zwyrd, fot. Paweł Stefaniak

Momi-ko, czwartek 08.05, godz. 11.30

Monikę Misiak-Kołsut w dalszym ciągu fascynuje Japonia i jej subkultury. Tym razem na tapetę poszły będące symbolem monotonii i konformizmu mundurki oraz sztuka origami. Połączenie tych dwóch dało imponujący wynik.

Fot. Arkadiusz Szczudło

Momi-ko, fot. Arkadiusz Szczudło

Szpila, piątek 09.05, godz. 12.00

Mroczna i ciężka w wyrazie (momentami trochę za bardzo) kolekcja na uwagę zasługuje ze względu na wchodzące w jej skład  swetry (i wełniane elementy) o grubych splotach – wielkie, mocne, pozwalające się w nich ukryć. A wszystko to ręczna robota!

SZPILA_min

Szpila

W trakcie OFF Out of Schedule zobaczymy także kolekcję Katarzyny Góreckiej oraz Kas Kryst.

Katarzyna Górecka, fot. Malwina Sulima

Katarzyna Górecka, fot. Malwina Sulima

Kas Kryst, fot. Daniel Jaroszek

Kas Kryst, fot. Daniel Jaroszek

Nowością będą prezentacje, które odbędą się obok klasycznych pokazów. Dzięki pracowni sitodruku i grupie projektowej BLOT będzie można zobaczyć na żywo, jak powstaje druk na tkaninie.

Print

BLOT

Romana (Katarzyna Romańska) zaprezentuje kolekcje ubrań, a raczej instalacji na ciele, które obrazować mają złożoność kobiecej psychiki. A wiele tam się dzieje!

Romana, fot. Anna Jarosz

Romana, fot. Anna Jarosz

Zaś dzięki Annie Kołodziejskiej trzeba będzie obejrzeć modę przez specjalne okulary – cała kolekcja stworzona z myślą o mężczyznach oraz… ich czworonożnych pupilach pokryta jest nadrukami 3D. Science fiction, więc czemu by nie zobaczyć!

Anna Kołodziejska, fot. Sylwia Krezel

Anna Kołodziejska, fot. Sylwia Krezel

Pokazy w ramach strefy OFF Out Of Schedule oraz Studio odbędą się w Centrum Promocji Mody łódzkiej ASP przy ul. Wojska Polskiego 121. Designer Avenue – w hali Expo przy al. Politechniki 4.

O tym, jak znaleźć się na Fashion Weeku więcej tu: http://fashionweek.pl/pl/wez-udzial/