Martę Kuszyńską poznałam na… jodze, którą obie wybrałyśmy w ramach wuefu na uczelni. Obie byłyśmy wówczas studentkami psychologii. Obie z zacięciem do mody (Marta już wtedy mistrzowsko łączyła kolory, czemu dawała wyraz codziennymi stylizacjami!). I chyba to sprawiło, że zaczęłyśmy rozmowę. Pierwszą, a potem kolejne, które z sali do ćwiczeń przeniosły się do pobliskiej knajpki i stały się zwyczajem. W pewnym momencie kontakt się urwał. Marta zniknęła z uniwersytetu. Kilka lat później spotkałyśmy się jednak ponownie. Podczas polskiego tygodnia mody. Znów nie mogłyśmy się nagadać…
Studia przerwał Marcie wypadek jej siostry – Moniki (dawnej wokalistki Varius Manx). Wzięła urlop dziekański. Z czasem uświadomiła sobie, że choć fascynują ją zagadnienia związane z naturą człowieka, pracować chce w zawodzie kreatywnym. Zebrała się więc na odwagę i rozpoczęła naukę projektowania ubioru na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Dziś jej stroje noszą gwiazdy. A ostatnią kolekcję – Shiraz – na wiosnę i lato 2016 r. – można było oglądać na wybiegu podczas 13. edycji Fashion Philosophy Fashion Week Poland (choć już wcześniej projektantka była obecna podczas tego wydarzenia w strefie Showroom – to właśnie tam na siebie trafiłyśmy).
Marta Kuszyńska należy do nielicznego grona polskich projektantów, którzy sami szyją swoje kolekcje (przynajmniej częściowo). Może dlatego, że pochodzi z rodziny rzemieślników związanych z branżą odzieżową. Wspomina, jak po szkole przesiadywała w pracy u rodziców, z zaciekawieniem obserwując cały proces technologiczny. Później usłyszała od taty, że jeśli chce być szanowana wśród zawodowców, musi mieć choćby podstawy warsztatu. Usiadła więc do maszyny. Okazało się, że ma do tego smykałkę. Przy maszynie możecie zobaczyć więc Martę, zaglądając do jej pracowni, która mieści się w Łodzi. To właśnie tam projektantka spotyka się ze swoimi klientkami. A te, jak sama mówi, potrafią być bardzo wymagające, motywując ją do poszukiwania jak najlepszych rozwiązań. Nadrzędny cel? By ubrania dodawały kobietom pewności siebie, a jednocześnie podkreślały ich kobiecość. No i muszą być piękne. Kuszyńska stawia więc na fasony klasyczne – nieprzekombinowane (a więc bezpieczne i wygodne), które pozwalają wydobyć atuty sylwetki. Nie boi się za to intensywnych wzorów i kolorów oraz zdobień. Wyrazista i dekoracyjna jest więc jej kolekcja Shiraz, którą zadebiutowała na wybiegu Fashion Week Poland trzy miesiące temu. To śmiałe posunięcie w kraju, w którym króluje minimalizm (i zachowawczość). – Chciałam, by moja pierwsza kolekcja pokazowa zrobiła wrażenie, by została zauważona – mówi Marta. Poza tym brakowało mi bogactwa i przepychu, które od jakiegoś czasu można zaobserwować wśród światowych tendencji – dodaje. W inspirowanej Bliskim Wschodem kolekcji znajdziemy więc tkaniny metaliczne, żakardy, koronki oraz delikatne siateczki. Uszyte są z nich sukienki (mini i maksi), spodnie o szerokich nogawkach czy spektakularne garnitury. Godne uwagi są kimonowe marynarki oraz wielobarwne płaszcze z niezliczonej ilości frędzli. W takich ubraniach nie da się przejść niezauważonym. Może dlatego po kreacje Marty często sięgają gwiazdy. W warszawskim butiku Pop Up Story ubrania Kuszyńskiej wypatrzył stylista Natalii Kukulskiej (Paweł Talaga). W ten sam sposób natrafiła na nie także Marika. Klientką Marty jest Marzena Rogalska. Poznały się podczas telewizyjnego programu „Pytanie na śniadanie”, w którym Marta miała okazje pokazać swoje wcześniejsze projekty. Dziennikarka nie tylko wykupiła wówczas połowę kolekcji, ale i na zakupy wraca co sezon. No i siostra Marty – Monika. – Ona po prostu nie ma innego wyjścia – śmieje się projektantka.
Co nowego u Marty Kuszyńskiej dowiecie się z jej Fan Page’a na Facebooku.
Zdjęcia: Marek Makowski, Magdalena Zawadzka.
Te sienta muy bien, la verdad es que disimula mucho y es precioso! Los complementos muy bonitos!
Bueno el tercero, si os animáis ya empiezan a ser palabras mayores…jjj
PolubieniePolubienie