Wyobraźcie sobie, że jest sobota (zawsze wolałam ją od niedzieli, bo w perspektywie jeszcze jeden dzień laby). Złota polska jesień. Nic nie musicie, w planach jedynie spacer i leniwe popołudnie z książką w ręku i czworonogiem u boku. No chyba, że przyjaciele wyciągną na obiad do ulubionej knajpki. Jesteście w dobrym nastroju, choć nieco refleksyjnym. Dobrze wam we własnej skórze. Znacie ten stan? Tak właśnie czuje się kobieta ubrana w Lous. Czytaj dalej