Markę Lous (o której początkach pisałam tu) – a właściwie jej założycielkę i dyrektor kreatywną w jednej osobie – Sylwię Antoszkiewicz – podziwiam za dwie rzeczy, z pozoru nie do pogodzenia. To konsekwencja w podążaniu własną drogą przy jednoczesnej otwartości na zmiany. Sylwia doskonale wie czego chce i z determinacją zmierza do celu. Z uśmiechem na ustach i pozytywnym nastawieniem do tego, co ją spotyka po drodze (a przynajmniej umiejętnością zachowania spokoju). A także zdolnością do czerpania z tego, co przynosi los. Kiedy zakładam ubrania jej projektu czuję się, jakbym i ja to potrafiła. Korzystne dla sylwetki fasony dodają pewności siebie, intrygujące detale – seksapilu. Komfort zapewniają miękkie wysokogatunkowe dzianiny, pretekstem do zabawy są nawiązania do najświeższych trendów. Czuję, że mogę wiele. Wystarczy wyjść ze swojej strefy komfortu. A do tego Sylwia namawia – szczególnie za sprawą swojej najnowszej kolekcji – Lights. Czytaj dalej