Bodymaps.

Fot: Anna Grzelewska.

Fot: Anna Grzelewska.

W najnowszym wydaniu „Aktivista” piszę o Bodymaps – młodej polskiej marce specjalizującej się w kostiumach kąpielowych:

BodymapsAktivist s

Stojący za marką Ewa i Michał, z którymi spotkałam się, pracując nad artykułem, opowiedzieli mi jednak więcej niż zdołało zmieścić się na łamach jednej strony. Jeśli ciekawi was, jak wygląda staż u Marca Jacobsa oraz co jest fajnego w Łodzi, czytajcie dalej.

Ewa, jak to się stało, że trafiłaś na staż do samego Marca Jacobsa?
Ewa: Studenci Katedry Mody warszawskiej ASP po drugim roku studiów mają obowiązek odbycia stażu. Mój rocznik był pierwszym w historii uczelni, w związku z tym nie mieliśmy jeszcze przetartych szlaków. Odważnie zadecydowałyśmy (bo na roku były same dziewczyny), że skoro tak, spróbujemy u najlepszych. Wysłałyśmy swoje portfolio do słynnych domów mody – w dodatku korzystając z adresów podanych na ich stronach – i… dostawałyśmy się – nawet do kilku miejsc jednocześnie! Trzeba było wybierać. Ja miałam dylemat – Marc Jacobs czy Alexander Wang, ale skoro Wang sam uczył się Jacobsa, wybór był ułatwiony.
Dlaczego jeszcze Jacobs?
Ewa: Uwielbiam go. Jacobs zawsze jest trochę inny, a jego projekty – trochę z kosmosu, trochę kiczowate. Odnoszę wrażenie, że Jacobs jako jeden z niewielu osób w świecie mody nie boi się ryzykować i robi rzeczy, które mogą się nie sprawdzić. Balansuje na granicy między ubraniem a kostiumem. Ale kiedy proponowane przez niego sylwetki rozłożymy na pojedyncze części, okazuje się, że są one bardzo użytkowe. Według mnie to ideał mody – silna sylwetka o charakterze kostiumowym, którą daje się podzielić na części i są to rzeczy do noszenia.
Jak wyglądał staż?
Ewa: Studio było małe, a stażystów niewielu – od 2 do 5 osób. W jednym pomieszczeniu projektanci, konstruktorzy… Szukasz inspiracji, tkanin. Chłoniesz cały proces pracy w studiu. Widzisz wszystko, nawet najdrobniejsze rzeczy.
A jak wygląda proces produkcji kostiumów Bodymaps?
Ewa: Szyjemy w Łodzi w szwalni specjalizującej się w produkcji odzieży sportowej i właśnie kostiumów kąpielowych. Jestem tam przynajmniej raz w tygodniu. Pracują tam technolodzy wykwalifikowani w tej dziedzinie, doskonale wiedzą, jak obchodzić się z tkaniną. Tego doświadczenia nie da się przeskoczyć.
Michał: Pod tym względem Łódź jest niesamowita. Okazuje się, że w tym niby upadającym mieście można zaprojektować i wdrożyć do produkcji absolutnie wszystko. Na wszystkim zrobić nadruki. Zawsze znajdziesz specjalistę, od którego dowiesz się, że zaraz za winklem jest zakład, w którym pomogą ci zrobić to, czego akurat potrzebujesz.

 

Ewa i Michał w pracowni oglądają zdjęcia z sesji zrobionej kilka dni wcześniej.

Ewa i Michał w pracowni oglądają zdjęcia z sesji zrobionej kilka dni wcześniej.


Rozmawiamy, jak powstawały printy.

Rozmawiamy, jak powstawały printy.

A na koniec teledysk, którego klimat towarzyszył Bodymaps przy tworzeniu sesji zdjęciowej. Tyle tylko, że, jak mówi Michał, oni pokazują dziewczyny, które wagarują nad Wisłą:

Kostiumy Bodymaps kupicie tu: http://bodymaps.pl/kolekcja/frontpage

A tu pełen numer Aktivista (wersji papierowej szukajcie na mieście):

Maksymalistki.

IMG_7713

6 czerwca 6 dyplomantek Katedry Mody warszawskiej ASP pokazało swoje kolekcje. Polsko, szykuj się – w modzie nadchodzi porządne ożywienie!

Tak dużego stężenia dobrej mody nie doświadczyłam już dawno. Zwłaszcza w wydaniu uczelnianym. Widać, że studenci Katedry Mody nie lubią i nie chcą się ograniczać. Przynajmniej w kwestii stosowania środków artystycznego wyrazu. Trudno zdecydować się, co w zaprezentowanych podczas pokazu dyplomowego kolekcjach wychodzi na pierwszy plan. Czy multikolorowe wzorzyste strukturalne tkaniny (tak, tak – wszystkie te cechy występują razem!) czy licznie pojawiające się akcenty dekoracyjne – biżuteryjne aplikacje, plastikowe naszywki o geometrycznych kształtach albo grube frędzle z włosia. A może formy – wyraźnie zaznaczone i oryginalne, bazujące na przeskalowanych elementach? Tu liczy się wszystko – od konstrukcji, przez wybór tkanin i kolorów aż po detale. Każdy szczegół jest przemyślany. Nie ma miejsca na przypadkowe rozwiązania. Wreszcie pojawia się kolor, który, miejmy nadzieję, niebawem wybije się na tle nadużywanej przez polskich projektantów szarości. Ubrania – nawet pojedyncze modele – uszyte są z kilku tkanin o różnorodnych wzorach i w kontrastowych odcieniach. A ich zestawienia, choć odważne, są bez zarzutu. Widać, że to kierunek, który obrała uczelnia, tym samym wyróżniając się pośród innych obecnych w Polsce. Ale warto z tym uważać – silny i bardzo czytelny styl szkoły nie powinien zagłuszać tożsamości pojedynczych projektantów. A podczas ostatniego – i pierwszego w historii Akademii – pokazu, nieco upraszczając, mniej uważny widz mógłby nie spostrzec, gdzie kończy się jedna kolekcja, a zaczyna druga. Oto one.

Katarzyna Skórzyńska zaprezentowała pełną przepychu kolekcję w etnicznym duchu. Bluzki i płaszcze o zaokrąglonych liniach ramion uszyła z tkanin o deseniach niczym z kalejdoskopu. Spódnice suto udekorowała aplikacjami przypominającymi drogocenne klejnoty, jak te z ostatnich pokazów Burberry czy Dolce i Gabbana. Ważną rolę odgrywały współczesne graficzne hafty. Stylizacje uzupełniały sandały na koturnach wiązane przy kostkach za pomocą barwnych pasów materiału oraz utrzymane w konwencji torebki na ramię.

IMG_7551

IMG_7553

IMG_7559

IMG_7563

IMG_7571

IMG_7575

Julia Kaleta postawiła na zwiewność i delikatność, ale nie przesłodzoną. Subtelny charakter powłóczystych sukienek przełamała za pomocą misternie uplecionych na karczkach geometrycznych form z taśm. W sposób nienachalny wprowadziła też sportowe inspiracje. Najlepszym przykładem jest przezroczysty top z odkrytymi plecami. Zachwyt wzbudziły też szerokie spodnie z wysokim stanem, na pierwszy rzut oka wyglądające jak spódnica.

IMG_7589

IMG_7598

IMG_7602

IMG_7616

Jevgenija Jurkievica poszła na całość, poszukując form. Choć nie zapomniała też o przyciągających wzrok kolorach. W skład kolekcji wywołującej skojarzenia z podwodną fauną i florą weszły suknie-instalacje złożone z przeskalowanych elementów mocno odstających od ciała. Takie linie to ostatnio rzadkość, bo niewielu projektantów chce robić coś, czego nie da się łatwo sprzedać. Jednak dopiero gdy mają je w swoim portfolio, są w stanie kreatywnie myśleć o konstrukcji stroju. Także takiego o charakterze komercyjnym.

IMG_7622

IMG_7637

IMG_7643

IMG_7652

IMG_7654

U Ewy Stepnowskiej również rządziły kolory i wzory, choć największe brawa należą się za płaszcze – z mięsistych, fakturowych tkanin – takie, w których można się schować. To co ciężkie zestawione było z lekkim, obok pastelowych odcieni pojawiały się te ciemne i głębokie albo jaskrawe i metaliczne.

IMG_7659

IMG_7661

IMG_7669

IMG_7670

IMG_7678

Zofia Ufnalewska zachwyciła płaszczami oversize uszytymi z fakturowych tkanin. Choć czarne i z ciężkich materiałów nabierały lekkości, dzięki podkreślającemu spójność kolekcji falistemu pastelowemu wzorowi. Duży plus za spódnice przypominające dzieła origami – pełne zaskakujących cięć, warstw i zakładek – intrygowały.

IMG_7689

IMG_7691

IMG_7708

Projekty Joanny Wawrzyńczak były najbardziej nowoczesne, może dlatego że bazowały na geometrycznych kształtach i plastikowych elementach dekoracyjnych. A także bieli i czerni, czasem tylko ożywionych za pomocą lekko połyskującej mięty. Granica między aplikacjami na ubraniach i masywnej biżuterii uległa całkowitemu zatarciu.

IMG_7724

IMG_7727

IMG_7729

Zdjęcia: Lukas Thor-Thot.