Niby nic. Drobna i delikatna. Do tego stopnia, że jeśli nie przyglądasz się wystarczająco uważnie, możesz jej nie dostrzec. A jednak zobaczona choć raz nie daje o sobie zapomnieć. Taka jest biżuteria Anny Ławskiej – poznańskiej projektantki, która szczególnie upodobała sobie minimalizm, czyniąc z niego znak rozpoznawczy swoich projektów.

Pierwsze z nich zaczęły powstawać kiedy Ławska, która od zawsze przykładała dużą wagę do dodatków, poszukując oryginalnej biżuterii dla siebie, nie znalazła na polskim rynku nic ciekawego. Zaczęła więc eksperymentować, wydeptując własne ścieżki na artystycznym szlaku. Dziś tworzy już bardzo świadomie. I jak mówi, nie śpieszy się, daje sobie czas. Wszystko musi być przemyślane i ze sobą współgrać. Każdej kolekcji towarzyszy więc motyw przewodni. W najnowszej, trzeciej w karierze projektantki, kolekcji „Closeness“ są to kule. A właściwie filigranowe kuleczki, które – pojedynczo lub w wysmakowanych zestawieniach – zdobią pierścionki, bransoletki, naszyjniki czy brosze-szpilki, które Ławska wprowadziła do mody i jest im wierna już od kilku sezonów. Biżuteria jest bardzo zmysłowa – nie tylko ze względu na organiczne formy, ale i na sposób noszenia. A to zalśni przy dekolcie, a to delikatnie zsunie się z nadgarstka czy przyciągnie spojrzenia w okolicę kostek. W końcu inspiracją do powstania kolekcji była towarzysząca ludziom potrzeba bliskości i obecności drugiego człowieka. Wszystkie przedmioty wykonane są (ze złota lub srebra) ręcznie. Projektantce od zawsze towarzyszy bowiem misja wskrzeszenia tradycyjnego rzemiosła i prawdziwego złotnictwa. Ten profesjonalizm i jakość wykonania widać już na pierwszy rzut oka.

Zdjęcia: Katarzyna Tur
Makijaż: Paulina Kurowiak
Stylizacja: Anna Ławska
Set design: Anna Ławska i Alicja Mikołaj