Choć sama o sobie mówi „my name is Pat and I’m fucked”, wygląda na to, że w głowie ma raczej poukładane. Mieszka w Krakowie, gdzie skończyła SAPU (Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru). Wcześniej studiowała filozofię i socjologię na Uniwersytecie Pedagogicznym. Dziedziny te nie pozostały zresztą bez wpływu na to, jak projektuje, bo u źródeł jej inspiracji leżą zagadnienia egzystencjalne. Najnowsza kolekcja „Heaven is a place where nothing ever happens” to wynik rozważań na temat stanu idealnego i jego odwiecznych poszukiwań. Według Pat Guzik to umiejętność odnalezienia w życiu balansu – równowagi między pracą a samym sobą. Ona to potrafi, choć na pewno nie jest łatwo. Pat pracuje dużo, bo kocha to, co robi, zwłaszcza że dzięki różnym zleceniom poznaje niesamowitych ludzi. Od czasu do czasu potrzebuje jednak wyrwać się na miesięczne wakacje, by poleniuchować i niczego nie musieć. Pobyć sama ze sobą.
„Za sprawą ostatniej kolekcji chciałabym przerwać myślenie, że jak nic się nie dzieje, to musi być niefajnie” – mówi. „Jest fajnie. Fajne jest wytyczenie sobie własnej przestrzeni, odnalezienie siebie samego. Fajne bywa też poczucie pustki, braku, bo to powoduje, że robimy krok do przodu” – dodaje.
W głowie Pat rozbrzmiewa piosenka założonego przez Davida Byrne’a zespołu „Talking Heads” – „Heaven” (to właśnie jej fragment projektantka wykorzystała jako tytuł kolekcji) – o barze, w którym każdego dnia jest tak samo i ciągle spotyka się te same twarze. A mimo to, jak śpiewa artysta „It’s hard to imagine that nothing at all could be so exciting, could be this much fun”.
W kolekcji Pat Guzik dzieje się jednak sporo, choć większość form jest prostych, utrzymanych w duchu sportowej elegancji. Na pierwszy plan wychodzą jednak fantazyjne nadruki na tkaninach oraz puchate swetry oversize w wyrazistych kolorach. Nadruki zaprojektował dla Pat ilustrator, Mateusz Kołek. „Znamy się już długo i dobrze się rozumiemy, więc współpraca polegała głównie na rozmowach na mocno angażujące nas tematy” – opowiada projektantka. „Powstały printy i projekty haftów w formie labiryntu znaków i piktogramów. Każdy może je interpretować dowolnie, ale nam każdy przypomina historię, która nam się przydarzyła – wyjaśnia.
„Ze swetrami było trudniej” – opowiada Pat. „Bardzo chciałam uzyskać efekt „dywanowy”. Tkanie na krośnie zajmowało wieki. Nauczyłam się więc techniki ręcznego igłowania dywanów za pomocą takiego śmiesznego urządzenia w kształcie Uzi. Zrobiłam lżejsze dywanowe tkaniny i przełożyłam to na formy odzieżowe” – zdradza .
Za pomocą swoich projektów Pat Guzik lubi snuć opowieść. Według niej najciekawsze projekty powstają wtedy, gdy próbujesz odpowiedzieć sobie na pytania, które pojawiają przed zaśnięciem. Warto zastanowić się, co ostatnio spowodowało, że czułeś się inaczej, odkryć to coś, a następnie przełożyć na język projektowania. Jak mówi, docenia też „małe indywidualne dziwactwa”. „Jeśli np. lubisz zapach świeżo skoszonej trawy, czemu nie potraktować tego, jako pretekstu do stworzenia kolekcji” – pyta. Ważne jest też dla niej, by w ubraniach, które projektuje czuć się dobrze. Dlatego prototypy czasem oddaje znajomym, by powiedzieli co o nich sądzą, zobaczyć, jak zachowuje się tkanina. „Projektowanie to długi, czasem męczący, ale cudowny proces” – mówi. „A kiedy ludzie zaczynają nosić te rzeczy, to jest to satysfakcja największa ze wszystkich” – dodaje.
Kolekcja dostępna jest w showroomie Pałac przy ul. Nowogrodzkiej 25/34 w Warszawie.
Zdjęcia: Dawid H. Groński
Modelka: Karolina/Como Model Management
Make-up artist: Ula Pyda
Produkcja: Katarzyna Stefanik
Asystent: Kasia Mizerska