Wyobraźcie sobie sukienkę Valentino. Długą, powłóczystą, z delikatnej, lekko transparentnej tkaniny. Barwną, ale nie krzyczącą kolorami. Subtelną i romantyczną. Niczym z baśni. Albo z fotografii Tima Walkera (na jedno wychodzi). A teraz wyobraźcie sobie, co kryje się pod nią. Coś mi się zdaje, że może to być… bielizna Rilke.

Sukienka Valentino w obiektywie Tima Walkera. Jedna z inspiracji.

Zmysłowe, uszyte z miękkich koronek staniki, figi oraz body idealnie wpisują się w baśniowe klimaty. Czerpią z epoki wiktoriańskiej i art deco, niepozbawione są jednak współczesnego sznytu. Zdobią je elastyczne paski (charakterystyczne dla bielizny sportowej) i seksowne wycięcia. Dekolty przyjmują ostry kształt litery V. Łagodność i drapieżność spotykają się.

Rilke to marka założona przez absolwentkę projektowania ubioru na Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi – Rillę Pawlaczyk. Pierwszą bieliznę zaprojektowała, będąc jeszcze na studiach – aby pomóc mamie w jej firmie. Ale to nie była do końca jej estetyka, chciała stworzyć coś naprawdę swojego. Założyła więc Rilke. Projektantka stawia przede wszystkim na detale, bo jak mówi, to one sprawiają, że produkt jest wyjątkowy. Dużą wagę przywiązuje także do form i jakości materiałów, jakich używa. W tym sezonie miękkich, dopasowujących się do ciała – takie są teraz najmodniejsze. Bo nawet na tak małym elemencie garderoby, jakim są majtki czy staniki, Rilla przemyca trendy z wybiegów. Choćby kolory – tym razem szmaragdowy i bordowy (obok klasycznych: czarnego i nude). Najważniejsze jednak jest to, by w bieliźnie czuć się dobrze. Tylko taką zakładamy naprawdę chętnie. A bielizna Rilke do takich należy. Jej moc sprawdźcie choćby w walentynki.

Bielizna Rilke dostępna jest w butiku Landschaft przy ul. Gimnazjalnej 6 w Bydgoszczy oraz w Showroomie przy ul. Koszykowej 35/50 w Warszawie. W grudniu ruszył też oficjalny sklep internetowy Rilke.